Tak się czasem składa, że się na coś strasznie czeka, napala na to, podnieca gdy już jest tak blisko, a później okazuje się, że to totalny niewypał, klops, .... ehhh...
Sprawcami całego zła są dwaj panowie. Na poniższym zdjęciu stoją od prawej:Bezbarwny werniks pękający na bazie wody do wycinanek oraz Werniks postarzający do wycinanek.

A było to tak. Poszłam do sklepu dla plastyków poprosiłam o preparat powodujący pękanie farby przy wykonywaniu decoupage. Pani dała mi pierwszy i powiedziała, że jest jest postarzający, który wzmacnia efekt końcowy. No więc się skusiłam i zapłaciłam za dwa słoiczki 40zł. Wróciłam do domu i postanowiłam wypróbować. Wedle jakiegoś kursu znalezionego na internecie wzięłam wieszak, oczyściłam z lakieru, pomalowałam farbą akrylową w kolorze brązowym. Gdy wyschła pokryłam werniksem pękającym, zaś gdy ten wysechł pokryłam go farbą białą.
Czekałam, czekałam i nic.
Postanowiłam więc poszukać na internecie co też mogło pójść nie tak. No i znalazłam informację, że najpierw należy pomalować farbą przedmiot, a następnie po jego wyschnięciu nakłada się werniks postarzający, a po 45minutach na niego werniks pękający. Tak też więc zrobiła.
Czekałam, czekałam i nic.
Może ktoś wie czemu tak cudowne i drogocenne preparaty nie zadziałały? Co zrobiłam źle? Lub może ktoś mógłby mi polecić jakieś sprawdzone cuda?
Wieszak wygląda tak. Zmarszczki można by na nim znaleźć jedynie pod mikroskopem.

Światło trochę kiepskie, ale ciemno już...
Pocieszające jest to, że moja przytu-lalka dotarła do Miluszki :)